sobota, 31 maja, 2025
spot_img
Strona głównaABSURDY MATRIXAAbsurdy Matrixa cz. 9 – Borelioza i kleszcze

Absurdy Matrixa cz. 9 – Borelioza i kleszcze

Absurdy Matrixa cz. 9 – Borelioza i kleszcze

Kleszcze są wszędzie – czy to wyrok?

Absurdy Matrixa cz. 9 – Borelioza i kleszcze SANTAMEDICINA

Kleszcze były, są i będą – to naturalny element naszego ekosystemu, którego nie wyeliminujemy żadną chemią ani technologią. Jeśli spędzasz czas na łonie natury, prędzej czy później zetkniesz się z kleszczem. Wtedy pojawia się pytanie: dlaczego jedna osoba po ukąszeniu kleszcza nie odczuwa żadnych konsekwencji, a u innej rozwija się borelioza lub babeszjoza? Czy to przypadek? Coraz więcej dowodów wskazuje, że nie. To, co dzieje się po kontakcie z patogenem przenoszonym przez kleszcza, zależy w dużej mierze od naszych wewnętrznych predyspozycji: kondycji układu odpornościowego, równowagi emocjonalnej i ogólnej energii życiowej.

Nie każdy kleszcz jest zarażony, a nawet jeśli, nie zawsze dochodzi do choroby. Badania populacyjne w Holandii wykazały, że średnio tylko około 2,6% ukąszeń kleszcza skutkuje rozwojem boreliozy. To oznacza, że na 100 ukąszeń tylko 2–3 osoby zachorują – cała reszta albo w ogóle się nie zakazi, albo ich organizm sam zwalczy infekcję zanim ta da objawy. Oczywiście ryzyko rośnie, jeśli kleszcz był długo przyczepiony i faktycznie nosił bakterie Borrelia – jednak nawet w najgorszym scenariuszu ryzyko oceniano na ok. 14%. Większość ludzi nie zapada na choroby odkleszczowe właśnie dzięki sprawnie działającemu układowi odporności.

Co więc sprawia, że u niektórych jednak rozwijają się poważne choroby po ugryzieniu? Klucz tkwi w wewnętrznych warunkach organizmu. Kleszcz oraz przenoszone przez niego bakterie czy pierwotniaki mogą rozwinąć chorobę tylko wtedy, gdy znajdą w ciele podatny grunt – osłabiony układ odpornościowy, przewlekły stres, wyczerpanie fizyczne lub emocjonalne. Naukowcy od dawna wiedzą, że przewlekły stres osłabia odporność: długotrwałe napięcie zaburza równowagę cytokin, zmniejsza aktywność “dobrych” limfocytów, nasila stan zapalny i sprzyja infekcjom. Innymi słowy, jeśli nasz organizm jest wyczerpany i pozostaje w trybie przetrwania, staje się łatwym celem dla patogenów. Psychosomatyka mówi wręcz, że pasożyt (np. kleszcz) pojawia się tam, gdzie w naszym życiu coś „wysysa” z nas energię – np. toksyczne relacje, brak umiejętności stawiania granic, życie w ciągłej presji. Choć brzmi to metaforycznie, w praktyce ma odzwierciedlenie fizjologiczne: przewlekły stres i traumy rzeczywiście torpedują naszą odporność, otwierając drzwi infekcjom.

Borelioza, babeszjoza, bartonelloza – wielka trójka z kleszcza

Absurdy Matrixa cz. 9 – Borelioza i kleszcze SANTAMEDICINA

W klasycznym ujęciu kleszcz to po prostu wektor chorobotwórczy – nosiciel patogenów. Najważniejsze z nich to bakterie z rodzaju Borrelia burgdorferi (powodujące boreliozę), Babesia (pierwotniak wywołujący babeszjozę) oraz Bartonella (bakteria, którą kojarzono dawniej z chorobą kociego pazura, a dziś wiadomo, że może być przenoszona też przez kleszcze). Rzadko kiedy chodzi o jedną infekcję – koinfekcje są normą. Szacunki z USA wskazują, że nawet 20% pacjentów z boreliozą równocześnie choruje na babeszjozę, a ok. 10% ma jednocześnie anaplazmozę (inny patogen przenoszony przez kleszcze). Również w Europie obserwuje się przypadki mieszanych zakażeń, choć rzadsze niż w Ameryce Północnej. W praktyce oznacza to, że objawy ugryzienia kleszcza mogą być niezwykle różnorodne i często nietypowe – bo powoduje je koktajl różnych drobnoustrojów.

Borelioza (choroba z Lyme) atakuje wiele układów: stawy (powodując wędrujące bóle i stany zapalne), układ nerwowy (neurologiczne powikłania jak neuropatie, zapalenie nerwów, a nawet objawy przypominające stwardnienie rozsiane), serce (zapalenie mięśnia sercowego, arytmie) oraz ogólnie prowadzi do przewlekłego zmęczenia, zaburzeń koncentracji, tzw. „mgły mózgowej”, problemów z pamięcią i wahaniami nastroju. Nieleczona borelioza może przechodzić w fazę przewlekłą, ciągnącą się latami.

Babeszjoza (babesia) jest zakażeniem pasożytniczym – pierwotniak Babesia atakuje krwinki czerwone podobnie jak malaria. Daje więc objawy przypominające malarię: nawracające gorączki (często z dreszczami), poty nocne, duszność, anemię hemolityczną (rozpad krwinek) i ogólne osłabienie. Co ciekawe, bywa że babeszjoza u człowieka przebiega łagodnie lub wręcz bezobjawowo – wszystko zależy od odporności. Jednak u osób z osłabionym układem immunologicznym (np. seniorów, pacjentów po splenektomii) może być bardzo groźna.

Bartonelloza z kolei jest przebiegłym przeciwnikiem, bo często daje objawy niejednoznaczne. Bartonella może powodować przewlekłe bóle mięśni i ścięgien, bóle stóp (zwłaszcza rano), zaburzenia rytmu serca, objawy naczyniowe (np. charakterystyczne „rozstępy” bartonellowe na skórze przypominające pręgi kocie), a także objawy natury psychicznej: lęki, drażliwość, bezsenność, a nawet epizody depresyjne czy agresję. U dzieci koinfekcja bartonellą bywa wiązana z zaburzeniami zachowania. To patogen, który potrafi ukrywać się wewnątrz komórek śródbłonka i erytrocytów, przez co jest trudny do wychwycenia.

Ponieważ koinfekcje są powszechne, chory z ukąszenia kleszcza może mieć cały bukiet symptomów. Nietrudno wtedy o błędne diagnozy. Bywa, że boreliozę myli się z chorobami autoimmunologicznymi (reumatoidalne zapalenie stawów, stwardnienie rozsiane), babeszjozę z nawracającą grypą lub przewlekłą anemią, a bartonellozę z zaburzeniami psychosomatycznymi. Kluczem jest szeroka perspektywa i dokładny wywiad – czy pacjent miewał kontakt z kleszczami, jakie objawy występują łącznie, czy pojawiają się okresowo (cykliczne nasilenia mogą sugerować patogeny wewnątrzkomórkowe). Niestety, standardowe testy nie zawsze wychwytują te infekcje, zwłaszcza gdy są przewlekłe.

Gdy antybiotyk to za mało – biofilm i formy przetrwalnikowe

Absurdy Matrixa cz. 9 – Borelioza i kleszcze SANTAMEDICINA

Złotym standardem leczenia boreliozy (i części koinfekcji bakteryjnych) są antybiotyki. I rzeczywiście, we wczesnej fazie choroby antybiotykoterapia potrafi zdziałać cuda, zwłaszcza gdy erythema migrans (charakterystyczny rumień wędrujący) jednoznacznie wskaże na świeże zakażenie. Problem pojawia się jednak, gdy infekcja trwa już długo lub gdy patogeny „schowają się” w trudno dostępnych niszach organizmu. Bakterie Borrelia potrafią przechodzić w formy przetrwalnikowe (tzw. round bodies) oraz – co gorsza – tworzyć biofilm, czyli warstwę śluzowatej matrycy chroniącej całą kolonię bakterii. Badania pod mikroskopem konfokalnym i AFM dowiodły, że Borrelia burgdorferi tworzy złożone struktury biofilmowe w hodowlach in vitro. Taki biofilm działa jak tarcza: układ odpornościowy „nie widzi” ukrytych w nim bakterii, a antybiotyki nie penetrują go dostatecznie. W efekcie część krętków może przetrwać atak leków, a po zakończeniu terapii – ponownie się uaktywnić.

To tłumaczy, dlaczego wielu pacjentów zmaga się z nawracającymi objawami pomimo leczenia. Naukowcy z Johns Hopkins University zidentyfikowali nawet specyficzne „persister cells” – formy bakterii boreliozy, które wykazują wysoką tolerancję na antybiotyki. W odpowiedzi trwają badania nad substancjami zdolnymi przebić ten pancerz. W 2020 roku zespół Ying Zhang przetestował zestaw naturalnych ekstraktów roślinnych pod kątem zwalczania form stacjonarnych (uśpionych) B. burgdorferi. Wyniki są obiecujące: kilka ekstraktów ziołowych – m.in. z czystka kreteńskiego (Cistus creticus) oraz vilcacory (Uncaria tomentosa, czyli kociego pazura) – wykazało silną aktywność in vitro przeciwko przetrwałym krętkom, przewyższając nawet standardowe antybiotyki. Oznacza to, że te rośliny potencjalnie potrafią „rozbić” biofilm i dobić ukryte bakterie. Z kolei inne popularne środki ziołowe – np. ekstrakt z Andrographis paniculata czy stewia – w tym badaniu wypadły słabo, co przypomina, że samo miano „zioło na boreliozę” nie zawsze idzie w parze z realną skutecznością. Potrzeba dalszych badań, aby stworzyć optymalne terapie celujące w formy przetrwalnikowe.

Wniosek jest jeden: borelioza potrafi przejść w fazę, gdzie klasyczne antybiotyki działają tylko częściowo. Dlatego coraz więcej lekarzy i pacjentów poszukuje podejścia komplementarnego – wsparcia układu immunologicznego, terapii z medycyny naturalnej i metod alternatywnych, aby wspólnie pokonać „przetrwałą” infekcję.

Odporność, emocje i energia – czego klasyczna medycyna nie zawsze widzi

Absurdy Matrixa cz. 9 – Borelioza i kleszcze SANTAMEDICINA

Najważniejsze jednak, by zrozumieć, że to nie sam kleszcz decyduje o naszym losie, lecz to, co zastanie w naszym organizmie. Od lat obserwuję w swoim otoczeniu i praktyce, że ciężkie infekcje odkleszczowe niemal zawsze uderzają wtedy, gdy organizm jest już wcześniej osłabiony. Ukąszenie kleszcza bywa często „ostatnią kroplą”, która przelewa czarę. Pacjenci, u których borelioza przeszła w stadium przewlekłe, nierzadko opisują, że przez długi czas żyli w stresie, zaniedbywali odpoczynek, tłumili emocje albo czuli się „wypaleni”. Sam mogę to potwierdzić z własnej historii: boreliozę nosiłem w sobie od młodych lat, ale dała o sobie znać najbardziej wtedy, gdy pracowałem po kilkanaście godzin na dobę, nie spałem po nocach i byłem na skraju wyczerpania. Mój układ odpornościowy praktycznie przestał wtedy reagować – i choroba rozwinęła się w najlepsze.

Nauka również dostarcza przesłanek, że psychika i odporność są ściśle powiązane. Chroniczny stres, stany lękowe czy długotrwała rozpacz zmieniają biochemię mózgu i hormonów, co przekłada się na hamowanie odpowiedzi immunologicznej. Sławny eksperyment Cohena udowodnił, że osoby zestresowane kilka razy częściej zapadają na infekcje wirusowe (np. przeziębienie) niż osoby z równowagą psychiczną – mimo takiej samej dawki patogenu podanej do nosa. W przypadku boreliozy trudno zrobić podobny eksperyment (bo celowo nikogo nie zakażamy dla nauki!), ale analogia jest wysoce prawdopodobna: osoba wypoczęta, zregenerowana, w dobrostanie psychicznym ma szansę zwalczyć krętki, zanim wyrządzą szkody, podczas gdy osoba załamana i osłabiona – zachoruje ciężej.

Nie chodzi o to, by obwiniać pacjentów („chorujesz, bo się stresowałeś”), ale by dać nadzieję i narzędzia do odzyskania kontroli. Skoro wiemy, że odporność można modulować, to znaczy, że mamy wpływ na przebieg choroby. Medycyna akademicka skupia się na eliminacji patogenu, co jest oczywiście ważne – ale równie ważne jest wzmocnienie gospodarza. To podejście holistyczne: leczenie ciała i ducha. W praktyce oznacza to, że terapia boreliozy powinna obejmować także redukcję stresu, pracę z traumami, poprawę jakości snu, odżywianie i regenerację nadnerczy, czyli wszystko, co pozwoli naszemu układowi immunologicznemu wrócić do pełnej sprawności.

Medycyna Chińska – wzmacnianie Wei Qi i detoks z wilgoci

Absurdy Matrixa cz. 9 – Borelioza i kleszcze SANTAMEDICINA

Kiedy klasyczne metody zawiodły w moim przypadku, zwróciłem się ku mądrości medycyny Wschodu. Medycyna Chińska (TCM) patrzy na infekcje odkleszczowe trochę inaczej niż zachodnia. Kleszcz to dla niej zewnętrzny patogen, który wnosi do organizmu „toksyczną wilgoć” i „gorąco”, zaburzając energetyczną równowagę organów. Objawy typu bóle stawów, mgła umysłowa, stany zapalne – TCM widzi to jako przejaw zakłócenia swobodnego przepływu Qi i krwi przez meridiany, często z blokadą w meridianie Wątroby, Serca czy Śledziony. Głównym celem terapeutycznym jest wzmocnienie Wei Qi, czyli energii obronnej organizmu, oraz oczyszczenie krwi i usunięcie wilgoci oraz gorąca.

W praktyce medycyna chińska oferuje całą gamę narzędzi: akupunkturę, moksybucję, dietetykę energetyczną i oczywiście zioła lecznicze. I tu niesamowite jest to, że wiele ziół zalecanych tradycyjnie przy objawach boreliozy znajduje potwierdzenie w badaniach naukowych. Przykłady?

  • Czystek (Cistus incanus). Ta niepozorna roślina śródziemnomorska od dawna była stosowana na „oczyszczenie krwi”. Współczesne badania in vitro wykazały, że ekstrakt z czystka potrafi hamować wzrost form stacjonarnych Borrelia. Ma też właściwości przeciwzapalne i antyoksydacyjne.
  • Vilcacora (koci pazur, Uncaria tomentosa). Amazońskie pnącze, które TCM adoptowała we współczesnych mieszankach. Badania Sapi i wsp. wykazały, że wyciąg z vilcacory skutecznie niszczy krętki boreliozy w fazie persister (uśpionej). Ponadto znane są jej właściwości immunomodulujące – zwiększa aktywność fagocytarną makrofagów i stymuluje produkcję białych krwinek.
  • Reishi (Ganoderma lucidum, lakownica lśniąca). W medycynie chińskiej nazywany „grzybem nieśmiertelności”. Działa na wielu frontach: wzmacnia Qi, tonizuje krew i usuwa „wilgoć i śluz”. W ujęciu naukowym – reishi zawiera polisacharydy o działaniu silnie przeciwzapalnym oraz triterpeny wzmacniające odpowiedź immunologiczną. Przeglądy badań wskazują, że Ganoderma lucidum wykazuje właściwości antyoksydacyjne, przeciwzapalne i immunostymulujące, co może pomagać opanować przewlekły stan zapalny towarzyszący boreliozie.
  • Dang Gui (Angelica sinensis, dzięgiel chiński). Tradycyjny „kobiecy” tonik krwi, ale też zioło poprawiające krążenie i odżywiające wątrobę. W kontekście boreliozy używa się go w mieszankach, by regenerować krew i tkanki uszkodzone przez długotrwałą infekcję.
  • Di Huang (Rehmannia glutinosa, rehmania kleista). Kolejne zioło chłodzące gorąco i odżywiające Yin – pomocne, gdy borelioza wyczerpie organizm (niski poziom energii, zawroty głowy, szum w uszach).

Medycyna chińska nie „zabija krętków” wprost jak antybiotyk, ale tworzy w ciele warunki, w których intruzom trudniej przetrwać. Wzmacniając organy, odbudowując energię i mobilizując odporność, sprawiamy, że bakterie nie mają już takiej siły rażenia. Sam doświadczyłem, jak akupunktura potrafi przywrócić jasność umysłu i dodać energii w okresie, gdy borelioza dawała mgłę mózgową i zmęczenie. Zioła chińskie, brane konsekwentnie, z kolei zmniejszyły bóle stawów i uspokoiły objawy z układu nerwowego. To podejście wymaga czasu i zaufania do procesu, ale efekty są trwałe – bo leczymy przyczynę (słabość organizmu), a nie tylko skutek (bakterie).

Naturalna ochrona: olejki eteryczne przeciw kleszczom

Absurdy Matrixa cz. 9 – Borelioza i kleszcze SANTAMEDICINA

Lepiej zapobiegać niż leczyć – to stara prawda, która przy kleszczach nabiera szczególnego znaczenia. Czy da się skutecznie odstraszać kleszcze w naturalny sposób? Okazuje się, że tak! Sekret tkwi w naturalnych olejkach eterycznych. To one są jednymi z najprostszych, a zarazem najskuteczniejszych narzędzi, aby chronić się przed kleszczami podczas leśnych wędrówek, pracy w ogródku czy spacerów z psem. Co najważniejsze – są bezpieczne dla nas, dzieci i zwierząt, w przeciwieństwie do wielu chemicznych repelentów.

Natura wyposażyła pewne rośliny w substancje zapachowe, których owady i pajęczaki (w tym kleszcze) po prostu nie znoszą. Należą do nich m.in.: geranium (olejek z pelargonii pachnącej), lawenda, eukaliptus cytrynowy, olejek cedrowy, goździkowy, paczuli, mięta pieprzowa czy olejek z drzewa herbacianego. Badania potwierdzają ludową mądrość: olejek geraniowy okazał się niezwykle skuteczny w odstraszaniu kleszczy. W jednym z testów polowych spryskanie bydła 10% roztworem olejku z Pelargonium graveolens zmniejszyło liczbę przyczepionych kleszczy o 88% w ciągu 21 dni! To imponujący wynik, zbliżony skutecznością do syntetycznych akarycydów, a przecież mówimy o naturalnej roślinie. Z kolei olejek z eukaliptusa cytrynowego zawierający związek PMD jest na tyle efektywny, że CDC zaleca go jako alternatywę dla DEET.

Najlepsze efekty daje mieszanka kilku olejków, bo działa szerzej na zmysły kleszcza. Jak to stosować? Można przygotować własny olejek do ciała: kilka kropel wybranych olejków (np. geranium, lawenda, eukaliptus) dodaj do łyżki oleju bazowego (jojoba, migdałowego czy choćby oliwy z oliwek) i posmaruj odsłonięte partie skóry przed wyjściem w teren. Olejkiem można też natrzeć nogawki, buty, mankiety – kleszcze często wskakują od dołu. Dla psa możesz zaś zrobić obrożę przeciwkleszczową: materiałową obrożę nasącz kilkoma kroplami olejku (geranium jest bezpieczne dla psów) co kilka dni. Innym sposobem jest spray: weź atomizer z wodą, dolej odrobinę alkoholu (jako emulgatora) i po 10–15 kropel różnych olejków; wstrząśnij i spryskuj ubranie oraz sierść zwierzaków przed wyjściem.

Pamiętaj, by olejki stosować rozcieńczone, bo w czystej postaci są bardzo silne. Unikaj też olejków cytrusowych na skórę w słońcu (są fotouczulające). Ale już geranium, lawenda czy eukaliptus są w pełni bezpieczne. Sam od lat przygotowuję takie mieszanki i mogę potwierdzić – działają! W Lesie Szamana stworzyliśmy gotowe mieszanki olejków odstraszających kleszcze, o optymalnym składzie opartym zarówno na tradycyjnej wiedzy, jak i na badaniach naukowych nad skutecznością poszczególnych substancji zapachowych. To rozwiązanie, które cieszy się ogromnym zaufaniem – bo pozwala chronić całą rodzinę przed kleszczami bez chemii.

Grzyby prozdrowotne – niedoceniani sprzymierzeńcy odporności

Absurdy Matrixa cz. 9 – Borelioza i kleszcze SANTAMEDICINA

W walce z przewlekłymi infekcjami odkleszczowymi warto sięgnąć po skarb natury, jakim są grzyby lecznicze. Medycyna Dalekiego Wschodu od wieków korzysta z ich mocy, a współczesna nauka potwierdza wiele ich prozdrowotnych właściwości. O jakich grzybach mowa? Przede wszystkim o: Reishi, Chaga, Cordyceps, Lion’s Mane (Soplówka jeżowata) oraz Shiitake. Każdy z nich wnosi coś unikalnego do terapii i regeneracji organizmu.

  • Reishi (lakownica lśniąca) – jak wspomniałem, to mistrz immunomodulacji. Zawiera beta-glukany i triterpenoidy, które wzmacniają odpowiedź immunologiczną, a jednocześnie działają przeciwzapalnie. Oznacza to, że reishi może uspokajać nadmierny stan zapalny wywołany przewlekłą infekcją (redukcja cytokin prozapalnych), a jednocześnie stymulować komórki odporności do wydajniejszego działania (aktywacja makrofagów, limfocytów NK). Dodatkowo reishi wspiera wątrobę i ogólną witalność – co jest bezcenne, gdy organizm jest wyczerpany chorobą.
  • Chaga (błyskoporek podkorowy) – niepozorny czarny grzyb rosnący na brzozach, a prawdziwa skarbnica antyoksydantów. Chaga jest znana z silnego działania przeciwzapalnego i antyoksydacyjnego. Przegląd badań podkreśla jej niezwykłe właściwości immunomodulujące oraz przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe. Substancje z chagi (np. kwas betulinowy, melaniny) mogą hamować procesy zapalne i chronić komórki przed uszkodzeniem oksydacyjnym. W kontekście boreliozy, gdzie toczy się przewlekły stan zapalny i stres oksydacyjny, chaga pomaga uspokoić układ immunologiczny i wspomagać go w zwalczaniu patogenów.
  • Cordyceps (maczużnik) – niesamowity grzyb pasożytujący na larwach owadów, ceniony za właściwości dodające energii. Sportowcy znają go z suplementów na wydolność, ale cordyceps przydaje się również rekonwalescentom po chorobach. Badania na myszach wykazały, że ekstrakt z Cordyceps militaris wyraźnie opóźnia wystąpienie zmęczenia i zwiększa poziom ATP w tkankach (energia komórkowa), jednocześnie redukując wskaźniki stresu oksydacyjnego. Innymi słowy, cordyceps pomaga odzyskać siły witalne po wyniszczającej infekcji. U pacjentów z boreliozą często obserwuje się zespół przewlekłego zmęczenia – cordyceps to naturalny „dopalacz” dla mitochondriów, poprawiający wydolność fizyczną i psychiczną. Dodatkowo wspiera pracę nadnerczy i układu oddechowego (co ważne np. przy dusznościach w babeszjozie).
  • Heriucium (Soplówka jeżowata) – grzyb o wyglądzie lwiej grzywy, który jest cudownym wsparciem dla układu nerwowego. Zawiera związki zwane erinacynami i hericenonami, które stymulują wytwarzanie czynnika wzrostu nerwów (NGF). To oznacza, że Lion’s Mane wspomaga regenerację neuronów i osłonek mielinowych. Dla osób z neuroboreliozą (gdy borelia zaatakowała układ nerwowy) to niezwykle cenna pomoc – może poprawiać kognicję, pamięć, zmniejszać neuropatie. Istnieją badania, w których suplementacja soplówką poprawiała funkcje poznawcze u osób z łagodnymi zaburzeniami pamięci. Ponadto Lion’s Mane działa przeciwzapalnie w obrębie mózgu i może poprawiać nastrój poprzez wpływ na neurotrofiny. Sam podczas kuracji boreliozy zauważyłem, że włączenie Lion’s Mane poprawiło mi koncentrację i zredukowało uczucie „otępienia umysłowego”.
  • Shiitake (twardnik japoński) – popularny grzyb kulinarny, ale też leczniczy. Zawiera lentyinan – beta-glukan, który silnie pobudza układ odpornościowy. W Japonii lentinan jest stosowany jako immunoterapia wspomagająca np. u pacjentów onkologicznych. Dla nas ważne jest to, że shiitake podnosi poziom komórek odpornościowych i równocześnie może zmniejszać stan zapalny. Badanie na Uniwersytecie Florydy pokazało, że codzienne spożywanie jednego kapelusza shiitake zwiększa aktywność limfocytów T i obniża markery zapalne u zdrowych osób. U uczestników jedzących shiitake przez 4 tygodnie wykazano wzrost liczby komórek obronnych (gamma-delta T) i spadek białek prozapalnych, co potwierdza reputację tego grzyba jako immunoboostera. Dla osoby walczącej z infekcją oznacza to lepszą zdolność organizmu do eliminacji drobnoustrojów.

Włączenie tych grzybów do codziennej rutyny (np. w formie ekstraktów lub proszku dodawanego do koktajlu) potrafi zdziałać zauważalną różnicę. Pacjenci donoszą o poprawie snu, lepszej koncentracji, spokojniejszym układzie nerwowym i mniejszej podatności na infekcje wtórne. Ja osobiście stosuję je na co dzień – to trochę jak ubezpieczenie dla mojego układu odpornościowego. W Lesie Szamana oferujemy te grzyby w formie czystych ekstraktów o pełnym spektrum – pracowaliśmy prawie rok nad tym, by były to produkty najwyższej jakości, z pełną aktywnością biologiczną, a jednocześnie dostępne w rozsądnej cenie. Z dumą mogę je polecić, bo wiem, jak bardzo mogą pomóc w powrocie do równowagi po boreliozie.

Bioresonans BICOM – gdy medycyna rozkłada ręce

Absurdy Matrixa cz. 9 – Borelioza i kleszcze SANTAMEDICINA

Chciałbym podzielić się także doświadczeniem, które dla wielu brzmi jak z pogranicza science-fiction, a jednak przynosi efekty – mowa o bioresonansie metodą BICOM. Sam byłem sceptyczny, dopóki życie mnie do tego nie przekonało. Nasz pies, owczarek, po ukąszeniu kleszcza zachorował na babeszjozę tak ciężko, że przestał chodzić. Leczenie u weterynarzy nie przynosiło efektów, stan był krytyczny – pies leżał bez sił, z anemią, ledwo podnosił głowę. Usłyszeliśmy, że prawdopodobnie się nie wykaraska. W akcie desperacji znajomy polecił nam terapeutę od bioresonansu. Już po jednej sesji BICOM, ukierunkowanej na eliminację pierwotniaka Babesia, nasz pies zaczął dochodzić do siebie – po kilku godzinach wstał, a po paru dniach wrócił mu apetyt i siły. To był dla mnie szok i punkt zwrotny.

Jak to możliwe? Terapia BICOM opiera się na założeniu, że każdy patogen (bakteria, wirus, pasożyt) emituje określone częstotliwości elektromagnetyczne. Urządzenie BICOM najpierw „czyta” częstotliwości z organizmu pacjenta, a potem odwraca częstotliwość charakterystyczną dla patogenu i podaje ją z powrotem do ciała, co ma doprowadzić do destrukcji drobnoustroju lub osłabienia jego struktury. Brzmi to egzotycznie, ale ma pewne analogie z fizyką – fala nałożona na falę w przeciwfazie może się wygaszać. Według terapeutów BICOM, tak właśnie „wygasza się” rezonans patogenu, co skutkuje rozpadem np. błony komórkowej bakterii. Co ważne, nie używa się tu żadnych chemicznych środków, więc nie ma klasycznych skutków ubocznych.

Stan badań naukowych nad bioresonansem jest niestety dość skromny – większość dowodów to obserwacje kliniczne i opisy przypadków. Pojawiają się jednak prace, które starają się ocenić skuteczność tej metody. Przykładowo, Titarenko (2024) opisał zastosowanie bioresonansu u pacjentów z chorobami autoimmunologicznymi (w tym boreliozą) i alergiami, notując poprawę ogólnego samopoczucia i stabilizację parametrów układu odporności. Autor podkreśla, że bioresonans może być wartościowym uzupełnieniem terapii tradycyjnych, zwłaszcza u pacjentów, u których standardowe leczenie nie przyniosło pełnej ulgi. Wciąż potrzebne są jednak szersze badania kliniczne, by potwierdzić te obserwacje i zrozumieć mechanizm działania.

Z własnej perspektywy mogę powiedzieć jedno: widziałem ludzi, którym medycyna nie dawała już nadziei, a którzy po bioresonansie odżywali. Nie twierdzę, że to cudowne panaceum – ale jest to narzędzie, które warto rozważyć, jeśli czujemy, że utknęliśmy. Ja po latach antybiotykoterapii nadal miałem objawy boreliozy; dopiero po sesjach BICOM poczułem, że coś „puściło” – bóle stawów zelżały, energia wróciła. Być może bioresonans pomógł mojemu układowi immunologicznemu dostrzec to, czego wcześniej nie mógł wykryć. To podejście wpisuje się zresztą w zasadę, że leczymy nie tylko ciało farmakologią, ale też informacją i energią.

Ajurweda – równowaga dosz i eliminacja Ama

Absurdy Matrixa cz. 9 – Borelioza i kleszcze SANTAMEDICINA

Wspomagając się medycyną chińską i bioresonansem, sięgnąłem też po starożytną mądrość Ajurwedy. Ajurweda postrzega zdrowie jako harmonię trzech dosz (Vata, Pitta, Kapha) oraz czystość kanałów energetycznych srota. Ukąszenie kleszcza i wprowadzenie toksyn przez patogeny traktuje jako wprowadzenie Ama, czyli toksycznej substancji zaburzającej dosze. Typowe objawy boreliozy – bóle (Vata), stany zapalne (Pitta) i zastój, ociężałość (Kapha) – wskazują, że Ama blokuje kanały i zaburza ogień trawienny Agni.

Ajurweda proponuje podejście dwutorowe: eliminacja Ama oraz równoważenie dosz. W praktyce oznacza to oczyszczanie organizmu (np. przez lekkostrawną dietę i zioła) oraz wzmacnianie odporności Ojas. Kilka ajurwedyjskich zaleceń, które okazały się pomocne:

  • Zioła przeciwpatogenne i oczyszczające krew: Neem (miodla indyjska) – silnie antybakteryjna i antygrzybicza, odtruwa krew; Guduchi (Tinospora cordifolia) – wzmacnia odporność i usuwa toksyny; Czystek (tak, ten sam co w TCM) – według ajurwedy wysusza nadmiar Kapha i czyści kanały; Andrographis paniculata (znana jako Bhunimba) – gorzkie zioło o działaniu „antibiotykopodobnym”, używane tradycyjnie przy gorączkach i infekcjach (w ziołolecznictwie zachodnim stało się popularne właśnie jako wsparcie przy boreliozie); Kolendra – działa jak naturalny chelator, usuwa metale ciężkie i schładza Pitta; Kurkuma – silny środek przeciwzapalny i oczyszczający wątrobę; Czosnek – według Ajurwedy to „panaceum biedaków”, działa przeciwbakteryjnie, rozgrzewa organizm i redukuje Vata w stawach.
  • Dieta lekkostrawna: żeby nie produkować więcej Ama, zaleca się unikać ciężkich, przetworzonych pokarmów. Stawia się na ciepłe, gotowane posiłki – zupy, kichari (danie z ryżu i fasolki mung), warzywa gotowane z przyprawami. Ważne przyprawy to imbir, czarny pieprz, kurkuma – poprawiają trawienie (Agni) i spalają toksyny.
  • Styl życia: dużo ruchu na świeżym powietrzu (ale umiarkowanego, by nie przemęczać Vaty), regularna praktyka jogi lub chociażby rozciągania (żeby poruszyć zastoje Kapha i uspokoić układ nerwowy), techniki oddechowe pranajamy (balansują układ współczulny i przywspółczulny). Niezwykle ważny jest sen – Ajurweda mówi, że podczas głębokiego snu Ojas (esencja odporności) się regeneruje, dlatego zaleca kłaść się spać przed 22:00.

Stosując te metody, zauważyłem poprawę trawienia i ogólnej energii życiowej. Z Ajurwedy płynie też cenna lekcja akceptacji i cierpliwości – uzdrawianie traktuje się jako proces, w którym ciało potrzebuje czasu na powrót do równowagi. W świecie, gdzie chcemy pigułki „tu i teraz”, to podejście uczy pokory. Ale działa – bo adresuje nie tylko drobnoustrój, lecz całego człowieka.

Droga do zdrowia – holistyczne spojrzenie

Absurdy Matrixa cz. 9 – Borelioza i kleszcze SANTAMEDICINA

Moja własna droga przez boreliozę nauczyła mnie jednego: powrót do pełni zdrowia jest możliwy, ale wymaga spojrzenia na siebie całościowo. Nie wystarczy łykać antybiotyki i liczyć, że załatwią sprawę, gdy my nadal będziemy żyć w rozjazdach, stresie i byle jakim odżywianiu. Trzeba zaangażować się w swoje zdrowie na wszystkich poziomach: ciała, umysłu i ducha.

Co to oznacza praktycznie? Po pierwsze, łączymy różne podejścia: korzystamy z tego, co najlepsze w medycynie klasycznej (diagnostyka, antybiotyki w razie potrzeby, monitorowanie stanu narządów), ale jednocześnie wprowadzamy terapie wspomagające – zioła, suplementy, grzyby lecznicze, olejki eteryczne, odpowiednią dietę i regenerację. Do tego dokładamy pracę z emocjami: czasem pomocna jest psychoterapia, czasem techniki redukcji stresu (trening uważności, medytacja, ćwiczenia oddechowe). Wreszcie, nie zapominamy o duchowym aspekcie – dla każdego może to znaczyć coś innego: modlitwę, kontakt z naturą, praktykę wdzięczności czy twórczą pasję. Chodzi o znalezienie wewnętrznej siły, sensu, który da motywację do wychodzenia z choroby.

Widziałem dziesiątki osób, które nie poddały się mimo ciężkiego stanu. Krok po kroku wprowadzały zmiany: oczyszczały dietę, odstawiły cukier (który karmi stan zapalny), zaczęły pić zioła na oczyszczanie limfy i wzmacnianie odporności, stosowały naturalne protokoły (np. ziołowy protokół Buhnera czy Cowdena), wspomagały się biorezonansem, chodziły na akupunkturę dla ulgi w bólu, dbały o rytm dobowy. Efekty przychodziły powoli, ale były trwałe – bo ciało odzyskiwało równowagę oddolnie. Wiele z tych osób dziś nie ma już objawów boreliozy, choć oficjalnie „nie ma na to lekarstwa”. Kluczem była determinacja i otwartość na różne metody.

Nie daj sobie wmówić, że kleszcz to wyrok bez odwołania. Borelioza, babeszjoza, bartonelloza czy inna koinfekcja to poważny sygnał od organizmu, że potrzebuje on kompleksowego wsparcia – ale absolutnie nie jest to koniec świata. Wręcz przeciwnie, dla wielu ludzi choroba ta stała się początkiem głębokiej transformacji – zmiany stylu życia na zdrowszy, przewartościowania tego, co ważne, nauczenia się dbania o siebie. Ja sam dzięki boreliozie nauczyłem się słuchać swojego ciała i emocji, zwolniłem tempo, znalazłem drogę do pasji (dzielenie się wiedzą jako Szaman Lasu). Podobnie moja żona – również przeszła przez boreliozę i dziś wspiera innych w powrocie do zdrowia. Nawet nasz pies, cudownie wyleczony z babeszjozy, przypomina mi każdego dnia, że nigdy nie wolno tracić nadziei.

Pamiętaj – można wrócić do pełni życia. Wymaga to czasu, wytrwałości i holistycznego podejścia, ale jest w zasięgu Twoich możliwości. Nie jesteś sam/sama w tej walce. Trzymam kciuki i służę pomocą na ile potrafię!

LOSOWE ARTYKUŁY

NOWE ARTYKUŁY